wtorek, 26 lutego 2013

Masz cztery nicielnice i nie wiesz co dalej? Zaszalej!

Czy ktoś jeszcze tak jak ja znalazł się w położeniu szczęśliwego posiadacza krosna z czterema nicielnicami, który nagle przystanął przed swoim cudem i zadał sobie pytanie: i co dalej?
Jeśli tak, ten post może być pomocny. Miło będzie, jeśli przyda się także tkaczom w innym położeniu ;-).
Cztery nicielnice pozwalają nam na tkanie splotem skośnym (ang. twill), a to znaczy, że otwiera się dla nas naprawdę bogaty świat wzorów. Żeby lepiej zapoznać się z możliwościami jakie daje rzeczony twill, może warto utkać tzw. twill gamp (konia z rzędem temu, kto wyjaśni mi dlaczego nazwano to o czym chcę powiedzieć "gamp"), który może wyglądać np. tak:

Uprzedzę ewentualne pytania: nie, nie utkałam twill gampa; cały czas jestem w fazie "muszę się za to wziąć" (przeraża mnie długość listy tych "muszę się"...).

A zatem, nasz twill gamp to tkanina, która pozwala tkaczowi zapoznać się z meandrami splotu skośnego. Jeśli przypomina Wam sampler z jednego z pierwszych postów, który pokazywał możliwości jakie daje zabawa kolorem przy użyciu splotu płóciennego, to słusznie. Różnica między nimi jest jednak zasadnicza: pierwszy z nich "bawi się" wzorem wynikającym z zastosowania kombinacji kolorów w osnowie i wątku przy niezmiennym splocie, drugi zaś zachowuje kolor osnowy i wątku, ale zmienia się splot, czyli układ nici w strunach nicielnicowych (ang. threading) i kolejność deptania podnóżków (ang. treadling). Taki gamp pozwala nam poeksperymentować dowolnie z wszelkimi pochodnymi twillu.
Jak wygląda budowa gampa? Na osi poziomej rysujemy sekwencjami w jaki sposób przewlekać nici przez struny nicielnicowe i w takiej samej kolejności odzwierciedlamy ten rysunek na osi pionowej, która prezentuje kolejność deptania podnóżków. Rysujemy wzór  "na nicielnicach" według następującego schematu: 1234, 1234, 1234 (jeśli ktoś nie wie o co chodzi, to zapraszam do tego posta), a następnie dokładnie ten sam schemat powtarzamy "na podnóżkach". Potem zaznaczamy granicę między naszymi prostokątami i wygląda to np. tak:

I możemy brać się do kolejnego schematu, np. 123432, 123432, 123432. Oto efekt:
 I tak dalej... Oczywiście nie musimy zaczynać od 1234, możemy od jakiej chcemy kombinacji. To ma być nasz gamp, który się nam podoba, którego tkanie daje radość i satysfakcję, i który ma NAM służyć. Zatem hulaj dusza! Należy tylko pamiętać o tym, żeby nie robić tak jak to pokazuje schemat trzeci, czyli dwie lub więcej nitek obok siebie lub dwa lub więcej podnóżków obok siebie. Da się tak tkać, ale zdecydowanie nie służy to tkaninie :-).

Gamp, który widzicie poniżej (w dwóch częściach, bo inaczej nie byłam w stanie zrobić zrzutu ekranu), może posłużyć za punkt wyjścia, bo do tkania to on się jeszcze nie nadaje.

Twill gamp WVD (format pliku czytelny dla WeaveDesign)

Jeśli więc zechcecie się pobawić oto na co musicie zwrócić uwagę:
• prostokąty są nierówne, wymagają "dopieszczenia",
• białe linie między prostokątami muszą być wypełnione nitkami; teraz są puste i nie chodzi o brak koloru, a o brak zaznaczonej nicielnicy; myślę, że w rzeczywistości warto tam wstawić więcej niż jedną nitkę (2-4?), ale to już zależy od wielkości całej tkaniny, rozmiaru prostokątów i własnego widzi-mi-się.

Jedna ważna uwaga: jeśli pierwszy raz bierzesz się z twillem za bary, pamiętaj o używać tzw. floating selvedges. Są to nitki brzegowe, które przechodzą przez płochę, ale nie przez struny nicielnicowe. Tak wyglądają floating selvedges po utworzeniu przesmyku: ani się nie unoszą ani nie opadają:
Są one niezbędne do "łapania" wątku. Jeśli ktoś chce sprawdzić o co chodzi, niech spróbuje tkać bez nich - sprawa szybko stanie się jasna. Nitki te można normalnie nawinąć na wał tak jak i resztę osnowy lub puścić je luzem z jakimś obciążeniem. Dziadkiem do orzechów? Otwieraczem do butelek? Woreczkiem z ołowianymi ciężarkami? Plastikowymi pudełeczkami po soli emskiej wypełnionymi czymś ciężkim? ;-) To co widać na środku zdjęcia to nie FS, tylko dorobiona nitka, którą też trzeba było obciążyć, bo nie była nawinięta na wał.


Wracając do gampa. Jak już wyprodukowałam ten wpis, to nabrałam większego apetytu na takiego (i inne!), ale na razie dołożę go do listy "muszę się", bo teraz w głowie mam co innego.
Baz mnie rozumie :-D
Z mojego "trasmattor everywhere" na razie niewiele wychodzi, bo nie podobają mi się efekty, ale nic to - pruję i kombinuję dalej.

Dzisiejszy wpis sponsorowała, a... tfu... inspirowała urocza, a w uroku swym bezkonkurencyjna, Kate Bush w roli udręczonej Cathy.




czwartek, 21 lutego 2013

Preludium do szmaciaka

Sorry za to "preludium" ;-). Brzmi jeszcze gorzej niż "szmaciak na cztery nicielnice", ale przynajmniej utrzymałam muzyczny klimat (no bo mi się ten "szmaciak na" z "Arią na strunie g" kojarzy, nic nie poradzę).
Będzie krótko i treściwie o przygotowaniu szmat: szmaty musimy pociąć. Można to zrobić nożyczkami, ale to długotrwałe i często bolesne zajęcie. Znacznie łatwiej i szybciej będzie, jeżeli użyjemy noża krążkowego (rotary cutter) z wymiennymi ostrzami.

 Jest to narzędzie wyglądajcie niewinnie, ale gdy biorę je do ręki robię się nerwowa i nachodzą mnie różne wizje okaleczeń - ten nóż jest tak ostry, że pewnie kość by ciął, brrr... Robota z nim postępuje bardzo szybko. Noży tych nie można używać na twardej powierzchni, bo szybko się stępią. Odpowiednia będzie specjalna mata do cięcia lub inna miękka, płaska powierzchnia; ja używam niewielkiego blatu od zniszczonej ławy.

Jak tniemy? Ano tak, żeby paski były jak najdłuższe.

1. Paski, których nie będziemy zszywać - końcówki ścinamy na kształt trójkątów, żeby nam ładnie jeden koniec na drugi w przesmyku nachodził. Zalety: ładnie układający się wątek, bez wybrzuszeń w miejscu łączenia się pasków; wady: trzeba sporo cierpliwości, żeby upychać w przesmyku krótsze paski używając głównie rąk.
2. Paski, które będziemy zszywać - końcówki prostokątne. Zalety: wątek o pożądanej przez nas długości, wygodnie nawinięty na czółenko; wady: niewielkie wybrzuszenia w miejscu szycia pasków.


A zszywamy tak:
1. Nakładamy pasek jeden na drugi, tak jak to widać na zdjęciu. Dolny pasek jest na prawej stronie, górny na lewej (oczywiście nie musimy w ten sposób, jak kto woli).


2. Zszywamy paski po przekątnej.





3. Po zszyciu wszystkich pasków odcinamy nitki i zbędne trójkąciki materiału.

4. A tak wygląda "prawa" strona zszytego paska. Dzięki ułożeniu pokazanemu na zdjęciu nr 1 cały pasek ma prawą stronę po prawej stronie (nie chce mi się tego inaczej formułować, wybaczcie).


3. Pasek wycięty "techniką z zawracaniem". Mamy jeden, długi pasek, unikamy zszywania, ale w miejscach zakrętów jest więcej materiału, który jest widoczny w tkaninie. A zatem coś za coś, w tym wypadku długi pasek za bąble. Zalety: wątek o pożądanej przez nas długości, wygodnie nawinięty na czółenko; wady: wybrzuszenia w miejscu "zawracania".
Materiał rozcinamy do końca co drugie nacięcie. I tak po obu stronach
Ja preferuję zszywanie. A wy?

Jest jeszcze technika uzyskiwania jednego paska z toreb foliowych tudzież innych materii w kształcie tuby. Fajna metoda, ale opiszę ją innym razem, bo nie zrobiłam zdjęć. Zresztą może warto osobno napisać o tkaniu z użyciem plastiku. Warto?

A muzycznie obcuję z nową płytą Nicka Cave'a & the Bad Seeds. Ciekawe jakie tkaniny tkałby Cave, gdyby był tkaczem, a nie muzykiem...







piątek, 15 lutego 2013

Weaving Today

Interweave to moloch na rynku wydawnictw craftowych (no dobra, nie wiem czy moloch, ale fajnie brzmi). Jego oferta skierowana jest do miłośników różnych robótek ręcznych, ale nas interesuje przede wszystkim tkactwo.
 

Tkacka przestrzeń Interweave to Weaving Today. Co WT może nam zaoferować? Są to m.in.:
  • rozbudowane forum, na którym poruszona została pewnie każda kwestia związana z tkactwem; można znaleźć naprawdę masę informacji i - co bardzo istotne - AKTYWNYMI  użytkownikami, odpowiadającymi na pytania i udzielającymi porad są doświadczeni, mający często własne szkoły tkacze;
  • sporo darmowych różności: 
 
- Free eBooks from Weaving Today -  projekty, pomysły, tutoriale, techniki; pliki w formacie pdf do ściągnięcia po zarejestrowaniu;
- How to Instructions -  niewielka baza pdf-ów z poradami na temat osnuwania, tkania, wykańczania tkaniny; wydaje mi się, że częściowo pokrywa się z zawartością Free eBooks, ale już dobrze nie pamiętam;
- Free Projects - baza projektów pierwotnie opublikowanych w magazynie "Handwoven"; w opisie projektu znajdują się wszystkie informacje potrzebne do jego wykonania podane w sposób charakterystyczny dla wszystkich wydawnictw tego edytora (przynajmniej tych, które znam) - estetycznie, przejrzyście i z dbałością o szczegóły;
- Tips & Tricks - porady i wskazówki, z których polecam szczególnie dwa dokumenty: A Weaver's Guide to Yarn i Master Yarn Chart (rozmiar, nazwa, długość w jardach na funt i w metrach na kilogram, sugerowana gęstość płochy dla splotów prześwitujących (nitki osnowy raczej rzadko), płóciennego (pomiędzy rzadko a gęsto) i skośnego (raczej gęsto));
  • Galerie - tkaniny, warsztaty, czworonogi i inne takie;
  • Sklep - ma w swojej ofercie książki, magazyn "Handwoven", filmy. Co jest fajne to to, że znaczna część ich papierowej oferty jest zdigitalizowana i po zakupie ściągamy sobie dany produkt na dysk. Ceny? No wiadomo, tanio nie jest, ale sklep co jakiś czas robi "wyprzedaże", wtedy zniżki sięgają nawet kilkudziesięciu procent (podczas ostatniej było to 40% ceny).

Działy uzupełnione są tagami, które ułatwiają przeszukiwanie zasobów. Działają na zasadzie wchodzenia w głąb, czyli jeśli kliknę tag "Rigid Heddle" tagi, które będą widoczne dotyczą  wyselekcjonowanych dokumentów opisanych tagiem "Rigid Heddle" (masło maślane mi wyszło). Portal wyposażony jest też w wyszukiwarkę, a przy wynikach wyszukiwania podane jest źródło ich pochodzenia (czyli dział na portalu) oraz autor i data, co może pomóc nam przy selekcji odpowiedzi wyszukiwarki.

Portal oczywiście jest po angielsku. Translator Google nie radzi sobie z tłumaczeniami tekstów na język polski, po prostu "brakuje mu słów ;-). Jeżeli ktoś nie radzi sobie po angielsku, może warto spróbować przetłumaczyć na inny język, który się zna, a w którym terminologia tkacka jest wystarczająco popularna, żeby translator sobie poradził (szwedzki? niemiecki?).

Jeżeli zaczęliście swoją przygodę z tkactwem, prędzej czy później sięgniecie do zasobów Weaving Today. Jestem tego pewna.

czwartek, 14 lutego 2013

Weaving time


Pamiętacie bezkonkurencyjnego Boba Harrisa w reklamie whiskey "Suntory"? Wykorzystajmy go bezczelnie i sparafrazujmy: "For relaxing times, make it weaving time...".


 Jeśli ktoś się nie boi wypaść z rytmu, to - rzecz jasna - może od czasu do czasu łyknąć Santori ;-)

źródło

poniedziałek, 11 lutego 2013

Szmaciak na cztery nicielnice


Zachciało mi się dywanika do łazienki i zachciało mi się, żeby wykorzystać przy tym możliwości Julii. Szmaciak na cztery nicielnice brzmi może mało elegancko, ale za to wygląda baaardzo elegancko. O, proszę:

 






  Dywanik w swoim środowisku naturalnym

Zachciało mi się dywanika o takim splocie, gdy naoglądałam się cudów u skandynawskich tkaczek. Spotkałam się u nich z dwoma równolegle funkcjonującymi określeniami tego wzoru: gåsögon oraz guillemets. Po zmaganiach z różnymi translatorami online, które niekoniecznie chciały współpracować, doszłam do takiej oto wiedzy: tłumaczenie pierwszego słowa brzmi "szewron", a drugiego  "cudzysłów francuski". Szewron to splot skośny łamany - bardziej przystępnie mówiąc "jodełka" (śliczną jodełkę można obejrzeć tu), a cudzysłów francuski wygląda tak: <<  >>.  Jak widać jodełka to to nie jest, ale cudzysłowów można już się dopatrzeć. Po polsku to splot rządkowy 2/2, łamany osnową i wątkiem. Wiem, masakra. Można powiedzieć, że to nazwa techniczna. Na szczęście ludzie ułatwili sobie życie i nazwali ten splot diamentowym (ang. diamond twill).
Oto wzór mojego szmaciaka.Wnikliwy obserwator zauważy, że wzór jest na cztery nicielnice, ale na sześć podnóżków. Dodatkowe podnóżki były potrzebne, aby móc utkać brzegi splotem płóciennym.



Za osnowę posłużyła mi bawełna z jakąś domieszką, a za wątek jakaś stara, prawdopodobnie bawełniana tkanina. Nie robiłam dokładnych obliczeń, ani pomiarów, więc nie mogę powiedzieć ile czego zużyłam. Moje diamenty wyszły spłaszczone; spróbuję to skorygować przy następnym dywaniku.

Nić, której użyłam na osnowę, kupiłam w innym celu - miały z niej powstać moje wymarzone ręczniki. Niestety, sprzedająca nie napisała, że nie jest to czysta bawełna (może nie wiedziała...), o czym przekonałam się dopiero próbując zafarbować przędzę. Zamiast intensywnego czerwonego otrzymałam bladoróżowy. No i marzenie o feerii barw poszło... ekhm... Wykorzystam więc nić na dywany, chyba, że wymyślę dla niej jeszcze jakieś inne przeznaczenie.
 
A propos Szwecji i tkania szmaciaków. Pamiętacie "Dzieci z Bullerbyn"? To jedna z moich ulubionych książek. Czytałam ją wielokrotnie i bez wstydu przyznaję, że również jako dorosła już persona. Zaraz na początku historii Lisa otrzymuje od rodziców w prezencie urodzinowym własny pokój. Pozwólcie, że zacytuję fragment książki:

Tatuś wieczorami wyczarowywał dla mnie w swoim warsztacie stolarskim komodę i okrągły stolik, i półeczkę, i trzy krzesła, i wszystko to pomalował na biało. Mama zaś wyczarowała z gałganków dywaniki w czerwone, żółte, zielone i czarne paski. Widziałam sama, jak tkała je w zimie, ale nie mogłam przecież przypuszczać, że to ja je dostanę.

Doskonale pamiętam, że długo zastanawiało mnie jak też ta mama robiła owe dywaniki. Teraz już wiem :-).


A że moja łazienka zrobiła się taaaaka elegancka, to możemy też posłuchać sobie czegoś eleganckiego.



sobota, 9 lutego 2013

Czy można nie kochać Szkocji?

Czy można nie kochać Szkocji? Pewnie można nie kochać Szkocji, ale jak się widziało Seana C., oglądało "Rob Roya", słyszało szkockich bębniarzy i - to szczególnie! - wie się o szkockich tkaczach, to się kocha.

Knockando Woolmill. Manufaktura przędzalnicza i tkacka o ponad 200-letniej historii. Ta osnowa powala...


Mówić o tkackiej Szkocji i nie wspomnieć o jednej z najsłynniejszych tkanin na świecie, byłoby grzechem. Harris Tweed (tu bardzo ciekawy artykuł po polsku).



Wiecie co w tym najbardziej mnie zachwyca? Że "takie rzeczy"uchowały się w Europie, w wysoko rozwiniętej Europie i to nie jako skansen, nie jako element edukacji regionalnej, nie jako ciekawostka, nie jako hobby. Nie trzeba było tej konkretnej działalności człowieka odtwarzać, bo ona po prostu w sposób ciągły trwa od lat jako naturalna część codziennego życia tamtejszych lokalnych społeczności. FAS-CY-NU-JĄ-CE.



A na koniec?


Polecam filmy z ich ulicznych występów - chłopaki dają do pieca.
I co? Ano to, że można kochać Szkocję - nawet jeśli się tam nigdy nie było.

A tak w ogóle to ten wpis pojawił się w wyniku tkackiego rezonansu z tym postem Alicji. Po obejrzeniu "jej" filmów od razu przyszła mi do głowy Szkocja ze swoimi tkackimi tradycjami.

środa, 6 lutego 2013

Rozpinacze

Na  "Manię Tkania" trafił ktoś kto szukał odpowiedzi na pytanie jak używać rozpinacza. Postaram się napisać co mi na ten temat wiadomo, aczkolwiek uprzedzam, że moje własne doświadczenia z rozpinaczem są na razie niewielkie.

Rozpinacz lub rozpinka (ang. temple, stretcher) składa się z dwóch części połączonych ze sobą w sposób, który umożliwia regulację długości rozpinacza, tak by dopasować ją do szerokości tkaniny. Rozpinacze mogą być drewniane lub metalowe. Zasada ich działania jest identyczna, różnią się kątem pod jakim wystają z nich szpilki napinające tkaninę. W drewnianych rozpinaczach szpilki są niemal równoległe w stosunku do listewki. W metalowych rozpinaczach ten kąt jest znacznie większy i dlatego te rozpinacze sprawdzają się przy tkaniu grubszych materii, np. szmaciaków. Generalnie można powiedzieć, że drewniane rozpinacze są do delikatniejszych, cieńszych tkanin, a metalowe do grubszych.

Jak założyć rozpinacz?
1. Przede wszystkim należy odpowiednio go wyregulować. W tym celu rozpinamy rozpinacz i przykładamy go "do góry nogami" do płochy.


Szerokość ustalamy na podstawie szerokości osnowy przechodzącej przez płochę, nigdy na podstawie fragmentu utkanego materiału, to ważne.
Według różnych źródeł rozpinacz należy przymierzać do płochy w następujący sposób:
- tak, żeby skrajna nić osnowy znalazła się w mniej więcej połowie długości zębów,
- tak, żeby drewniany koniec rozpinacza wychodził poza skrajną nić osnowy na ok. 3-6 mm,
- tak, żeby drewniany koniec rozpinacza wychodził tuż poza skrajną nić osnowy, 
- tak, żeby ostre końcówki zębów znajdowały się na wysokości skrajnej nici osnowy.


W sumie wszystkie te metody dają zbliżony efekt i prawdopodobnie kilkukrotna praktyka pozwoli nam wybrać sposób najbardziej nam odpowiadający. Istotne jest, by po założeniu rozpinacza na tkaninę jej szerokość nie przekraczała szerokości osnowy w płosze. Może być węższa, ale nigdy szersza.

2. Sprawdzamy które dziurki w listewkach się pokrywają i mocujemy w nich metalowy bolec. Jeżeli poprawnie wykonaliśmy te czynności, to do końca tkania danej tkaniny, nie będziemy już nic zmieniać w ustalonej szerokości.


 


3. Rozpinacz zakładamy na tkaninę tak szybko, jak tylko pozwala nam długość tkaniny. Słowo "długość" może być trochę mylące, bo tkaniny w momencie zakładania rozpinacza będzie jeszcze bardzo niewiele, właściwie tyle, żeby dało się w nią wbić kilka zębów rozpinacza. Nie czekamy dłużej, bo jeśli brzegi zaczną nam się "zbiegać", już tego nie odwrócimy, zostaje jedynie spruć fragment - przegwizdane.

4. Ząbki rozpinacza wbijamy w tkaninę jak najbliżej brzegów, tak żeby zahaczały one o 1-3 nitki i tak blisko górnej granicy naszej tkaniny (czyli ostatniego przerzutu wątku) jak to tylko możliwe.

5. Rozpinacz przesuwamy bardzo często: co 2-2,5 cm. To denerwujące i spowalniające pracę, ale konieczne. W przeciwnym razie rozpinacz nie spełni swego zadania, będziemy się wkurzać, że musimy go przesuwać, co nieco wybija z rytmu pracy, a brzegi i tak się nam "zbiegają".

Po co rozpinacz?
Nie myślcie, że sam rozpinacz, nawet poprawnie założony, zapewnia idealne brzegi. Niestety, ale nie. Z pewnością ułatwia wykonanie estetycznych, gładkich brzegów, ale jego podstawowym zadaniem jest zminimalizowanie "zbiegania" (draw-in) się brzegowych nici osnowy i - w efekcie - zapobieganie ich zrywaniu. Rozpinacz nie zapobiegnie zwężaniu tkaniny wynikającej z wrobienia  (take-up). Kiedy zdejmiemy gotową tkaninę z krosna, ona po prostu trochę się skurczy. Jak bardzo, to zależy od włóczki, techniki tkania, napięcia osnowy, rodzaju splotu, gęstości tkaniny... To "wstąpienie" uwzględnia się już na etapie obliczania osnowy i wątku; jest ono normalnym zjawiskiem w tkactwie.

A na warsztacie? Szmaty.





 A na uszach? Podróży sentymentalnej mi się zachciało i posmutniałam jakoś...