czwartek, 12 grudnia 2013

Męskie tkanie

Jakiś czas temu, szukając wszystkiego co może mi się przydać przy tkaniu lnu, trafiłam na stronę litewskiego tkacza Janisa Rozentalsa. Większość jego tkanin to lniane szale. Bardzo przypadły mi do gustu. Oto kilka z nich (wszystkie zdjęcia w tym poście pochodzą ze strony http://www.weavedesign.eu):

ręcznie tkany lniany szal Janis Rozentals
 ręcznie tkany lniany szal Janis Rozentals
 ręcznie tkany lniany szal Janis Rozentals
 ręcznie tkany lniany szal Janis Rozentals


Pracę Janisa można obejrzeć, proszę bardzo:


I na koniec miły, polski akcent - Janis gościł w 2010 r. na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku.


środa, 11 grudnia 2013

Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz

Ponieważ przysłowia mądrością narodu, nie należy ich lekceważyć (chociaż dla ścisłości należy zaznaczyć, że popularne powiedzenie "ucz się, ucz" do kanonu polskich przysłów nie należy). Dlatego dziś wybieramy się na studia. Do Arizony.
Uniwersytet Arizoński to raj dla głodnych wiedzy tkaczy, a precyzyjniej: wrota edenu otwierają się pod tym adresemOn-line Digital Archive of Documents on Weaving and Related Topics to potężne repozytorium dokumentów związanych z tkactwem.

Strona wystartowała 14 lat temu. Do 2011 r. zgromadzono adresy 773 stron internetowych oraz 9122 dokumenty PDF zawierające w sumie 153.649 stron. Są to głównie cyfrowe kopie dokumentów papierowych. Znajdują się wśród nich m.in.: artykuły (4720), książki (471), ilustracje (271), manuskrypty (7), monografie (347), patenty (398), periodyki (1357), strony www (222)*. Dokumenty pochodzą z różnych źródeł. Najczęściej są to cyfrowe faksymile dokumentów papierowych utworzonych metodą skanowania lub fotografii cyfrowej. Niektóre z dokumentów publikowano tylko online.
Baza jest bardzo bogata i trzeba poświęcić trochę czasu na jej przeszukiwanie, ale warto. Żeby zachęcić do jej eksplorowania wklejam linki do kilku ciekawych pozycji:

Trochę ogólnych poradników:
Hooper, Luther. Weaving for Beginners
Hooper, Luther. Tissage pour Debutants  (specjalnie dla francuskojęzycznych Czytelników bloga)
Kallmann, Ernst. Weben: Einführung in die Techniken des Handwebens [Weaving: Introduction to the theory of hand weaving] (specjalnie dla niemieckojęzycznych Czytelników bloga)
Goforth, Flora Dee. Weave it Yourself, United States Indian Service
Douglas, Harriet C. Handweaver's Instruction Manual
Handweaving
Reed, N. The Book of School Weaving 

Taka fajna perełka, sporo wzorów. Może "starsze" roczniki się ucieszą, bo rzecz jest po rosyjsku (żeby nie było: wliczam się do tych roczników ;-) ):
Dolivo-Dobrovolsky, V. A. and A. G. . Al'bom tkachestva uzorvb [Album of Weaving Patterns]

Plany krosna i różnych akcesoriów:
Worst, Edward F. How to Build a Loom

Coś dla farbujących:
Viemont, Bess M. Dyeing with Natural Dyes

Może się przydać przed gwiazdką:
Atwater, Mary Meigs. A Hundred and One Things to Weave for Christmas


źródło



*Od czasu gdy zaczęłam pisać posta, a było to w zamierzchłej przeszłości,  liczby mogły się zmienić.




niedziela, 8 grudnia 2013

Jeszcze trochę ażurów...

...które tak naprawdę nie są ażurowe. Po lnianych szalikach założyłam na krosno bawełnianą osnowę i wykorzystując ten sam sposób przewleczenia nici przez nicielnice utkałam szale takie oto:
ręcznie tkane szale
 ręcznie tkany szal
 ręcznie tkany szal

Przy okazji przetestowałam metodę dowiązywania nowej osnowy do starej. Przetestowałam i raczej do niej nie wrócę. Wiązanie nici zajęło mi ok. trzech razy więcej czasu niż nawijanie i przewlekanie przez struny i płochę razem wzięte. Z pewnością można w tej czynności dojść do wprawy, ale ja się o tym nie przekonam ;-)

dowiązywanie nowej osnowy
dowiązywanie nowej osnowy
dowiązywanie nowej osnowy

Dla tych, którzy pokuszą się o wiązanie: 1. odpuściłam sobie węzeł tkacki i robiłam "normalny" supełek - wszystkie wiązania wytrzymały, nic się nie rozwiązało, nie poluzowało ani nie zerwało; 2. jeżeli przewleczenie przez płochę jest gęstsze niż jedna nitka na jedną szczelinę, należy przenieść skrzyżowanie nici osnowy przed płochę, aby zachować właściwy porządek nici.

wtorek, 5 listopada 2013

Len, len... Czy już mówiłam, że mam słabość do lnu?

Tak, zdecydowanie mam słabość do lnu. Tym postem wyrażam głębokie i szczere uczucie jakim obdarzyłam len - Tak sobie myślę, że to początek pięknej przyjaźni :-). O naszych wspólnych przygodach będzie innym razem.

Len pojedynczy, wpi ok. 54-58, splot huck lace. Bardzo trudno było zrobić zdjęcia, na których byłby rzeczywisty kolor, szczególnie w przypadku czerwonego szala. I za wszelką cenę starałam się uchwycić, jak pięknie lśni tkanina - mam nadzieję, że się udało.
ręcznie tkany lniany szal
tkanie szalika na krośnie
 ręcznie tkany lniany szal
 
 ręcznie tkany lniany szal
 ręcznie tkany lniany szal
 ręcznie tkany lniany szal
 ręcznie tkany lniany szal
 ręcznie tkany lniany szal
 ręcznie tkany lniany szal
 ręcznie tkany lniany szal

wtorek, 15 października 2013

Reaktywacja tkaniny ludowej i Akty stworzenia

Coś dla tych, którzy w warsztatach nie uczestniczyli, a chcieli - teraz mogą chociaż nasycić oczy. Ci, którzy nie chcieli też mogą sycić ;-). Trafiłam na te filmy w sierpniu i z tego co widzę, niewiele osób je do tej pory obejrzało. Może niektórzy z Szanownych Czytelników bloga jeszcze się na nie nie natknęli. Dla porządku - w końcu nie wszyscy muszą wiedzieć - dodajmy, że chodzi o filmowe relacje z warsztatów tkackich zorganizowanych przez Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Białymstoku w ramach projektu "Reaktywacja tkaniny ludowej".


Tkanina dwuosnowowa


Tkanina wybierana "perebory"


Nie wiem dlaczego, ale nie mogę załączyć dwóch pozostałych filmów, oto linki do nich:
tkanina "sejpak",
tkanina wielonicielnicowa.


Skoro pojawiły się perebory, to warto wspomnieć o blogu dokumentującym pracę młodych etnologów prowadzących badania terenowe dotyczące tkactwa na terenie powiatów Biała Podlaska i Włodawa. Blog nazywa się po prostu "Perebory.

A na deser świetnie zrobiony filmik w klimatach tekstylnych z wątkiem ludowym. Czysta przyjemność.




poniedziałek, 7 października 2013

Z życia tkacza

Nie, tkacz wcale nie zapomniał, że ma bloga i przemiłych Czytelników. Problem w tym, że:
1. Wróciłam do pracy zawodowej, co fatalnie odbija się na ilości czasu jaki mogę poświęcić tkactwu. Niepocieszona :-(. Do zaprzyjaźnionych blogów wpadam jak po ogień albo częściej wcale - mam sporo do nadrobienia. Cokolwiek robię, robię z doskoku: czytam, tkam, planuję, piszę na raty, wiele rat. To męczące, mało efektywne i frustrujące.
Co zatem u tkacza słychać?
2. Utkałam coś tam, teraz będę próbowała coś tam z tego uszyć.
ręcznie tkany materiał

ręcznie tkany materiał

3. Zaliczyłam poznański Dzień Tkaczki! Wizyta nie była długa i odczuwam niedosyt rozmów. Koniecznie chciałam zrobić zdjęcia, ale wzięłam rozładowany aparat. Myślę, że gdyby bateria była naładowana, a karta pamięci wyczyszczona, zaczęłabym się zastanawiać czy ze mną wszystko ok ;-). Widziałam za to kilka ślicznych próbek autorstwa Alicji, poznałam jeszcze jedną miłą tkaczkę z Poznania i obejrzałam katalog Toiki (to ostatnie wywołało u mnie gwałtowny wyrzut żółci...).

4. Gdy mogę sobie na to pozwolić sięgam po literaturę i dokształcam się ładnie. Ostatnio w zakresie splotu summer and winter i projektowania bloków (polska nazwa?).

5. Gdy mogę sobie na to pozwolić siadam do WeaveDesign'a i projektuję. Zgodnie z radą Bei: "rób cokolwiek!", robię co się da i w efekcie mam okropny misz masz w projektach, co oczywiście nie jest konsekwencją zastosowania się do rady - radę jak najbardziej polecam! Skupiam się na blokach twillowych (block twill) i znacznie trudniejszych blokach S&W - trudniejszych ze względu na osiągnięcie zaplanowanego efektu kolorystycznego.

6. Gdy mogę sobie na to pozwolić, siadam do i komputera i próbuję pisać kolejne posty - widać z jakim skutkiem ;-).

7. Wzbogaciłam swoją biblioteczkę o "Mastering Weave Structures" Sharon Alderman. Z zakupu jestem bardzo zadowolona. Książkę polecam, ale nie początkującym tkaczom.

Ot i cały mój żywot :-)
8. A dziś zamierzam nadrobić lekturę w internetowym, tkackim światku. O.

poniedziałek, 2 września 2013

O tym jak Loomy* triumf odtrąbiła i tkackie zgryzoty przemogła słów dosłownie kilka

Zajęło to sporo czasu, ale ostatecznie są - może nie w pełni takie jak oczekiwałam, ale jestem bardzo zadowolona z efektu i mam ogromną satysfakcję, że się udało :-). Dywaniki w kilkakrotnie wspominanym przeze mnie splocie  weft faced twill.


ręcznie tkany dywanik szmaciak
 ręcznie tkany dywanik szmaciak
ręcznie tkany dywanik szmaciak

ręcznie tkany dywanik szmaciak

ręcznie tkany dywanik szmaciak

A było to tak...
Wszystko zaczęło się od tego zdjęcia:
źródło
Poszukując odpowiedzi na pytanie "jak to jest zrobione?", wpadałam na coraz piękniejsze tkaniny (i w coraz czarniejszą rozpacz) na przykład takie:
źródło
źródło
źródło

źródło

Ostatecznie zapragnęłam zrobić tkaninę trójkolorową, gdy zakochałam się w tym dywaniku:
źródło
Rozwiązywanie tej tkackiej zagadki było raczej nudne, a na pewno frustrujące i cieszę się, że mam to już za sobą. Na pewno nie poradziłabym sobie z tą zagwozdką, gdyby nie tkacki software. Oto symulacja jaką po licznych próbach udało mi się zrobić w programie Fiberworks Silver
ręcznie tkany dywanik szmaciak

Chciałabym sprawdzić w praktyce wiedzę jaką udało mi się zdobyć. Zrobię to z pewnością, obawiam się jedynie, że nie tak prędko jakbym chciała. Zatem w planach na przyszłość (bliżej nieokreśloną) są zabawy ze splotem skośnym (i nie tylko) w wydaniu wątkowym.



*Fan ;-) - dziękuję za zdrobnienie, podoba mi się :-).

piątek, 30 sierpnia 2013

Gdzie kupować, czyli koszmar polskiego tkacza

Kto próbował, ten wie - uprawiać tkactwo w Polsce  łatwo nie jest. Trzy lata temu, gdy szukałam krosna nie było nic, poza nielicznymi, potężnymi, starymi warsztatami na Allegro, do których musiałabym kupić jeszcze stodołę... Obecnie sytuacja wygląda nieporównywalnie lepiej, ale nie myślcie, że to znaczy, że dobrze. Do niedawna podstawowym problemem był brak towaru, teraz na pierwszy plan wysuwają się nieprzyjazne ceny...
Gdzie zatem można nabyć sprzęt tkacki w Polsce?

1. Sprzedaż krosien i akcesoriów tkackich prowadzi sklep Hobby-Wełna. Robiłam w tym sklepie zakupy kilkakrotnie i szczerze mogę go polecić - klient czuje, że jest "nasz pan" ;-). Właścicielka jest sympatyczna, pomocna, uczciwa i ma pewnie jeszcze parę innych zalet :-). Owszem, ceny są wysokie, ale... takie po prostu są ceny NOWEGO  sprzętu tkackiego. Hobby-Wełna dystrybuuje produkty firm Glimakra oraz Kromski i Synowie.
Zainteresowani produktami Glimakry, których nie ma w Hobby-Wełna, mogą zajrzeć na stronę firmy  i zapoznać się z ich pełną ofertą (nie należy korzystać ze strony http://glimakrausa.com/). Z moich doświadczeń wynika, że nie ma kłopotu ze sprowadzeniem dodatkowych akcesoriów.
sklepy tkackie / akcesoria tkackie / hobby-wełna


2. Firma Kromski i Synowie sprzedaje krosna typu rigid heddle: Harfa i Fidel oraz bardka. Kompletną ofertę można obejrzeć na stronie firmy. Szkoda, że by poznać cenę interesującego nas produktu musimy wysłać w tej sprawie zapytanie.
sklepy tkackie / akcesoria tkackie / kromski

3. Świeżynka na rynku - Antik. Sklep w swej ofercie ma używane krosna i akcesoria tkackie pochodzące ze Szwecji. Dostawy są rzadkie, nieregularne i nigdy nie wiadomo co "rzucą". Warto zatem systematycznie zaglądać do sklepu, bo ceny są znacznie przystępniejsze niż ceny nowego sprzętu. Należy jednak pamiętać, że krosna są używane, dobrze więc jest się  upewnić czy nie mają jakichś poważniejszych usterek lub braków, z którymi nie będziemy potrafili sobie poradzić.
sklepy tkackie / akcesoria tkackie / antik

4. Zakład Stolarski Wiktor Zacharewicz - polski producent krosien poziomych podnóżkowych, pionowych (również podnóżkowych o ile dobrze widzę na zdjęciu; przeznaczone do tkania gobelinów) i poziomych stołowych. Na stronie firmy podane są wymiary wszystkich oferowanych warsztatów, brak cen. Ponad dwa lata temu kontaktowałam się z właścicielem, wówczas cena krosna poziomego podnóżkowego o szerokości roboczej 64 cm wynosiła... 4.500 zł. Moim zdaniem to bardzo dużo, zważywszy na to, że krosno jest dwunicielnicowe. Nie wiem jak jest na chwilę obecną.
sklepy tkackie / krosna tkackie / zacharewicz

5. Wiem, że krosna buduje i sprzedaje pan Stanisław Bałdyga, mąż znanej tkaczki i nauczycielki tkactwa pani Anny Bałdygi. Niestety na tym moja wiedza się kończy. Nie mam pojęcia gdzie i na jakich zasadach można nabyć owe krosna. Być może informacjami na ten temat zechcą się podzielić koleżanki, które miały przyjemność poznać panią Annę i jej męża i wiedzą więcej ;-), wyedytujemy sobie wówczas tego posta.

6. Allegro - warto tam zaglądać, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość i być w czepku urodzonym, żeby kupić coś dobrego w przystępnej cenie; najczęściej pojawiają się wspomniane już stare olbrzymy, do których trzeba nabyć jeszcze odpowiednią nieruchomość ;-) . Są jeszcze ramki - mniejsze i większe - ale uwaga! ramki służą do tkania gobelinów, a nam nie o to chodzi. Na pewno warto monitorować literaturę tkacką; poza polskimi, starymi wydawnictwami, można na Allegro kupić także nowe anglojęzyczne książki o tkactwie, ale dobrze jest dokładnie wiedzieć jakiej pozycji się szuka, w przeciwnym razie można utonąć w morzu wyników wyszukiwania, które nijak się będą miały do naszych oczekiwań.

7. ebay - można poświęcić czas na poszukiwania, jeśli ma się go dużo, wie się mniej więcej czego się chce i dysponuje się fiolką relanium, które przyda się w chwili wielkiego emocjonalnego uniesienia, gdy przekonujemy się, że kolejne za!@#$%^&*e krosno w niezłej cenie... można sobie osobiście odebrać w jakimś miasteczku w Dakocie Południowej. Nikt nie mówił, że emocje będą pozytywne ;-). A tak serio, na żadnym ebayu nie znalazłam dużych krosien, których nie trzeba by odbierać osobiście. Nieliczne mniejsze krosna miały opcję wysyłki, ale chyba nigdy do Polski (może nowe Ashforda miały...). No i nie marnujcie czasu na polskiego ebaya.

8. blocket.se - taka szwedzka "tablica". To tylko dla ludzi o żelaznych nerwach. Opór, opór krosien w cenach takich, że człowiek pięć razy sprawdza kurs korony szwedzkiej, bo nie może uwierzyć w to co widzi. A żelazne nerwy przydadzą się, gdy ochłoniemy z pierwszej euforii i przekonamy się, że od wymarzonego warsztatu za pół darmo dzieli nas jeszcze kawał drogi i Bałtyk...
Skąd tyle tego dobra?  W latach 80. ubiegłego wieku tkactwo ręczne stało się w Szwecji niezwykle popularnym hobby, a należy pamiętać, że mówimy o kraju, w którym tradycje tkackie były i bez tego "boomu" niezwykle silne i żywe. Na fali tkackiego renesansu wiele osób nabyło warsztaty, akcesoria, włóczki, ale wiadomo jak to bywa - zainteresowanie tkactwem nie u wszystkich przetrwało próbę czasu (można o tym przeczytać u Maliz). No i mają Szwedzi pochowane po stryszkach, po piwnicach, po szopkach skarby, które sprzedają za bezcen, a dla nas są one... bezcenne.

9. Portale ogłoszeniowe, np. tablica.pl i inne takie. Co tu dużo gadać - zdesperowany poszukiwacz krosien poświęci czas na przeszukiwanie ofert, ale sytuacja ma się podobnie jak z Allegro.

EDIT:
10. W tym miejscu można kupić płochy
Informacja z komentarza bei: 2 lata temu, kiedy nie było w Polsce Glimakry, można je było zamówić w firmie Artech z Łodzi: http://www.zat-artech.com.pl/met05.html
Ceny porównywalne z cenami Glimakry u Agnieszki Jackowiak,
plus: więcej parametrów można sobie dopasować, bo płochy są robione na indywidualne zamówienie
minus: trzeba się przegryźć przez rysunki techniczne i dogadać z wykonawcą
Kiedyś mieli też metalowe nicielnice.


11. Zagraniczne sklepy internetowe
- http://www.artifilum.com - francuski (z angielskim menu); z komentarza fanaberii: Właścicielka przesympatyczna. Miejsce rzetelne, są i krosna, i kołowrotki, i nici do tkania. Niestety, ceny europejskie. Z przesyłką międzynarodową nie ma problemu
- http://www.myfineweavingyarn.co.uk - angielski sklep z przędzami; z komentarza fanaberii: Angielki je sobie polecają
- http://www.handweavers.co.uk- angielski sklep z przędzami; z komentarza fanaberii: Angielki je sobie polecają
Koniec EDITY ;-)

Trzeba zaznaczyć, że choć zaczyna małymi kroczkami powstawać  w Polsce rynek akcesoriów tkackich, brakuje na nim przędz dedykowanych tkactwu ręcznemu właśnie. Ratujemy się tym co jest ;-)

PROŚBA I
Jeżeli znacie inne źródła - sprawdzone albo rzekome - dajcie znać.

PROŚBA II
Jeśli coś jest w treści moich postów nie tak, coś  warto dodać, uzupełnić o jakieś informacje albo w ogóle w czymś nie mam racji, z czymś się mylę - jak najbardziej proszę zwracać mi uwagę! Uczono mnie, że lepiej w ogóle nie informować niż dezinformować.

środa, 28 sierpnia 2013

Co mi będzie potrzebne?


Zazwyczaj jest raczej tak, że chcemy tkać i nawet nie wiemy skąd to pragnienie się wzięło. Mamy mgliste wyobrażenie o tym czym jest krosno i wiemy, że wełnę się "jakoś przeplata". Niewielkie jest prawdopodobieństwo, że ktokolwiek zaczynał swoją przygodę z tkactwem posiadając bogatszą wiedzę na ten temat.
Stali bywalcy bloga nie znajdą pewnie przyjemności w czytaniu tego posta, ale trafiają tu także osoby zadające sobie pytanie "co mi będzie potrzebne do tkania?" (pytanie ze statystyk blogera, odrobinę tylko poprawione) i na to pytanie spróbuję odpowiedzieć. A stałych bywalców proszę o uzupełnienie, jeżeli coś pominę :-).

Włóczka. Podstawa całego procesu tkackiego. Za włóczkę mogą robić tradycyjne przędze (wełniane, bawełniane, lniane, jedwabne i inne), a także wiele innych, mniej konwencjonalnych materiałów, np. skóra, folia plastikowa, guma, papier, szmaty, taśmy magnetowidowe - jeżeli ktoś jeszcze takowe posiada :-).  
Krosno. Naszą włóczkę musimy umieścić na jakimś warsztacie, który umożliwi nam  wymarzone tkanie. Idę o zakład, ze większość rozmarzonych chciałaby mieć krosno poziome podnóżkowe, ale taki sprzęt zajmuje sporo miejsca i należy oczywiście do najdroższych. Dla większości z nas te dwa czynniki dyskwalifikują tego typu warsztat na samym starcie. Poza tym na początek takie krosno może być zniechęcające, jeżeli nie mamy pod ręką kogoś kto pomoże nam zrozumieć budowę i mechanizm działania. Dlatego warto zainteresować się innymi dostępnymi warsztatami.
Krosna stołowe zajmują znacznie mniej miejsca, a dają niemal tyle samo możliwości co duże warsztaty poziome. Ograniczenie dotyczy nie liczby nicielnic, a "ciężaru" tkaniny -  po prostu na takim warsztacie ciężko byłoby utkać np. chodnik, bo nie nie można z wystarczająca siłą dobijać wątku.
Dobrym rozwiązaniem na początek jest krosno typu rigid heddle. Mamy nawet "swojego", polskiego producenta takich warsztatów,  firmę "Kromski i Synowie". Rigid heddle loom z jedną siatką (pełniąca funkcję płochy, nicielnic i bidła) pozwala tkać w splocie płóciennym. Po dodaniu drugiej siatki możemy zakosztować przyjemności splotu skośnego (na trzy nicielnice) oraz tkaniny dwuosnowowej.
A jeśli chcemy wydać jak najmniej i lubimy mieć przedmioty DIY sporo satysfakcji może dać krosno backstrap. Kopalnię wiedzy o backstrapie i tkaniu na nim stanowi ten blog.
Jest też oczywiście popularne bardko lub tabliczki czy mniej popularny inkle loom  albo zgoła nieznany bandvävstol do tkania krajek.


Mamy już krosno, teraz pora na różnorakie akcesoria tkackie.
Snowadło* - to urządzenie służące do przygotowania osnowy. Może mieć postać ramy z kołkami (umożliwia snucie osnowy długości od kilku do kilkunastu metrów) lub ramy obracającej się wokół własnej osi (w położeniu pionowym lub poziomym), która umożliwia przygotowanie bardzo długich osnów. 
Czółenko - umożliwia szybkie i wygodne przerzucanie wątku przez przesmyk.
Haczyk* - do przewlekania nitek osnowy przez płochę lub siatkę rigid heddla. Niektórzy używają haczyka także do przewlekania nitek przez struny nicielnicowe.
Nawijarka* - służy do nawijania wątku na cewki, które umieszcza się w czółenku łódeczkowym. Niektórzy w charakterze nawijarki potrafią wykorzystać wiertarkę.
Rozpinacz - po informacje o tym narzędziu zapraszam tu.
Struny nicielnicowe - to te nitki z "oczkiem", przez które przechodzi nić osnowy, nazywane czasami błędnie nicielnicami (nicielnice to listewki lub ramy, na które zakłada się struny nicielnicowe). Choć wydaje się to oczywiste, że powinny być w zestawie z krosnem, możemy się czasem zdziwić. W razie czego można sobie je dorobić (ja używam do tego grubej nici bawełnianej), a tu podpowiedź jak to zrobić.
Płocha, grzebień - bez płochy tkać się nie da. Płochy mają różną gęstość i trudno mówić o uniwersalnej; do najpopularniejszych należą te o gęstości 8, 10 i 12 szczelin na cal (co w przybliżeniu odpowiada 30, 40 i 50 szczelinom na 10 centymetrów). Warto wiedzieć jak oznaczane są płochy, gdyż różni producenci mogą posługiwać się różnymi jednostkami. Jeśli oznaczeń brak lub są niezrozumiałe - linijka nam pomoże w ustaleniu parametrów płochy.

Decydując się na zakup, warto się zastanowić nad tym co chce się tkać, jaki warsztat będzie do tego celu najodpowiedniejszy, jakie dodatkowe akcesoria są mi niezbędne, a bez jakich mogę się obejść, np. jeśli zamierza się tkać krajki, nie ma sensu wydawać pieniędzy na duże, skomplikowane krosna, zbędne będą też czółenka łódeczkowe, a jeśli zamierza się tkać chodniczki, warto zainwestować w solidne krosno podnóżkowe i rozpinacz.

Coś pominęłam?


Długo się zastawiałam czego chcę dziś posłuchać. Proces decyzyjny zajął mi ok. 50 minut (ach! decyzje! czy wspominałam już, że mam problem z podejmowaniem decyzji?). Proszę docenić poświęcenie ;-). I posłuchać...

----------------------------
EDIT (z komentarzy bei, fanaberii i Lady Altay):
* Snowadło - nie trzeba mieć od razu snowadła. Można sobie gdzieś przykręcić kołek/ kilka kołków i ciągnąć osnowę przez pół mieszkania. Trudniej jest utrzymać takie samo napięcie nitek, ale przy węższej tkaninie da radę.
* Snowadło - Ja tylko dorzucę, apropos snucia, że nie trzeba ciągnąć przez pół domu :D Ja umieszczam ściski stolarskie wokół stołu (przykręcam na brzegach), jakby kołki na ramie i snuję właśnie analogicznie do ramy, po tych ściskach w poprzek stołu :) Czasem coś się nierówno naciągnie, ale rozwiązanie jest typu "Pomysłowy Dobromir nie ma miejsca na porządne snowadło" i jakoś działa :) 
* Nawijarka - wiertarka jednak nie jest idealnym zastępnikiem - w niej jest inne przełożenie niż w nawijarkach, więc polecam ostrożność, bo można spalić silnik (wiem, co mówię ;))
* Nawijarka - jako nawijarki używam kołowrotka do przędzenia wełny. Sprawdza się naprawdę doskonale. 
* Haczyk jest bardzo przydatny, ale jak go nie ma, dobrze się sprawdza przy przewlekaniu przez płochę mały nożyk (no chyba że mamy bardzo delikatną osnowę, ktorą nożyk mógłby uszkodzić)

sobota, 10 sierpnia 2013

Bez torebki jak bez ręki

Moja stara skórzana torba, która służyła mi 7 i pół roku (!!!) odmówiła posłuszeństwa. Właściwie to torba jako taka jest w porządku, bo to solidny wyrób rąk własnych lokalnego producenta, ale zamki się popsuły i nie ich komu wymienić. W konsekwencji - i w ramach oszczędzania na ciekawsze wydatki, np.: przędze różnorakie, dodatkowe czółenka, płochę, książki... et cetera - postanowiłam sama sobie torbę uszyć.

Wykorzystałam tkaninę o splocie płóciennym i wzorze log cabin; była to zresztą jedyna wystarczająco duża. Dziwne to było uczucie szyć z ręcznie tkanego materiału.
Torba jest trzecią w moim szwaczym dorobku, a pierwszą taką "wypasioną" - ma podszewkę z kieszonkami i zamek z odszyciem :-D. Małżonek, 1/3 dzieci i szanowna mama mówią z przekonaniem, że torba jest ładna ;-).
ręcznie tkana torba
 Jestem z siebie dumna. I z mojej maszyny do szycia też.
A tu proszę jeszcze zdjęcie fragmentu "wypasionego" wnętrza.
ręcznie tkana torba
 Teraz torbę wezmę na wakacje i dam jej wycisk. Jeśli się nic nie urwie ani nie wypruje, to... hm... to będę jeszcze bardziej dumna, o :-D

czwartek, 8 sierpnia 2013

Skandynawskie rarytasy

Upał, upał, upał... Niedługo będą nam potrzebne filtrfraki ;-). To lecimy trochę się ochłodzić na północ Europy. Skandynawia może niekoniecznie jest latem chłodna , ale wszystkim się tak wydaje, a siłą sugestii wiele można zdziałać, więc na pewno będzie nam chłodniej :-).
Zapraszam do zwiedzania Digitalt Museum. O tym czym DM jest możecie poczytać sobie tu, ja skupię się na tym co interesuje nas najbardziej: tkactwie, tkaninach, krosnach i całej tej cudownej reszcie.
Żeby zagłębić się w ten niesamowity świat musimy operować szwedzkimi (w norweskim DM norweskimi) terminami z zakresu tkactwa. Ponieważ Słownik Tkacza Samouka nie nadaje się jeszcze do upublicznienia, musicie wesprzeć się na dostępnych internetowych translatorach. Tradycjonaliści mogą oczywiście korzystać z książkowych wydań słowników, jednak przewaga tych internetowych polega na tym, że nie musimy kombinować ze znakami diakrytycznymi lub niektórymi literami alfabetu norweskiego.
Wyszukiwarka po wpisaniu dwóch pierwszych liter próbuje zgadnąć o jaki wyraz nam chodzi. Jest to bardzo wygodna funkcja, która pozwala dotrzeć do głębszych pokładów skarbów ukrytych w DM.

Zobaczcie na przykład część wyników wyszukiwania hasła vävning (zawężone dzięki filtrom umieszczonym po lewej stronie do "przedmiotów" - föremål):
wirtualna wystawa tkacka / Digitalt Museum

Wybrałam sobie trzecią pozycję. Widzę, że jest 7 zdjęć tego przedmiotu (1 av 7). Strzałkami w prawo lub lewo "przerzucam" zdjęcia.
wirtualna wystawa tkacka / Digitalt Museum

Mogę też kliknąć na zdjęcie, aby je trochę powiększyć. W tym widoku również mogę obejrzeć wszystkie zdjęcia przedmiotu. Na pasku u góry widoczne są inne wyniki mojego wyszukiwania.
wirtualna wystawa tkacka / Digitalt Museum

Układ poniżej jest już moim dziełem ;-).
wirtualna wystawa tkacka / Digitalt Museum

Wycieczki do DM sycą me głodne oczy, karmią tkacką duszę i nieustannie inspirują. Polecam!

niedziela, 4 sierpnia 2013

Osnowę warto czasem... zasznurować

Są czynności związane z tkactwem, których nie lubię. A są też takie, których szczerze nie cierpię. Nie cierpię wiązać osnowy. Pół biedy, gdy nie jest szeroka, a przędza jest elastyczna (to przede wszystkim),  no ale czasami chcemy utkać coś szerszego z czegoś mało elastycznego, prawda?
Przetestowałam ostatnio nowy sposób wiązania osnowy i wydaje mi się, że znalazłam lekarstwo na mój ból. Metodę podpatrzyłam u Ann, autorki bloga Weaving For Fun  (coś podobnego, ale z użyciem sznurka Texsolv, widziałam na FB, jednak  nie wypróbowałam tego sposobu - jakiś niezrozumiały dla mnie był jego opis).

Pęczki nici nie są przywiązywane bezpośrednio do listwy - mocuje się je używając płaskich sznurowadeł z tworzywa sztucznego. Być może coś innego niż sznurowadła też zdałoby egzamin, ale nie próbowałam.
Przywiązałam w ten sposób trzy osnowy (dwa rodzaje nici) i jak na razie nie mam zastrzeżeń. Osnowa jest napięta, a sznurowadła nie luzują się. Bardzo łatwo jest regulować naprężenie poszczególnych pęczków nici.

Tak wyglądały moje osnowy po "zasznurowaniu", a jak je sznurować polecam obejrzeć u Ann.
wiązanie osnowy
 wiązanie osnowy
 Mam nadzieje, że kolejne próby ze sznurówkami  okażą się równie udane.

sobota, 20 lipca 2013

Huck lace szal(eństwo)

Z warsztatu zszedł kolejny ażurowy szal. Na pewno nie był ostatni, bo podobają mi się możliwości splotu huck lace.
ręcznie tkany szal ażurowy

Szal tkany z użyciem ośmiu nicielnic. Przędza lniano-wiskozowa, cienka, wpi 54 (osnowa 25 epi).

Takie były początki. Nie obyło się bez błędu. To niewiarygodne ile uwagi należy poświęcić zakładaniu osnowy. Byłam naprawdę staranna, wszystko liczyłam i sprawdzałam dwa razy! Naprawienie błędu samo w sobie nie było trudne, ale to zawsze denerwująca starta czasu. Zacznę sprawdzać trzy razy...
tkanie szala

A tak wygląda efekt pierwszego podejścia. Tkanina jest "niezrównoważona": na 12 epcm (ends per centymetr = nici osnowy na centymetr)  przypada aż 17 ppcm (pics per cm = przerzutów wątku na centymetr) i dlatego jest zbyt gęsta.
próbka ręcznie tkanego materiału

Po małej korekcie w przewleczeniu płochy było już dobrze.
tkanie szala
 ręcznie tkany szal ażurowy
ręcznie tkany szal ażurowy

Odkryłam pewną ważną cechę krosien stołowych - konieczność podnoszenia każdej nicielnicy osobno pomaga zrozumieć budowę splotu. Na początku tkania nie można obejść się bez kartki, ale po jakimś czasie można sobie poradzić bez "ściągania" i to nie dlatego, że zna się treadling na pamięć (bo się nie zna), ale dlatego, że budowa splotu jest zrozumiała. Zrozumienie zasad jakie rządzą splotem pozwala zapamiętywać całkiem spore sekwencje liczb. To fascynujące.
Wiem co mówię, bo najpierw tkałam huck lace'a na krośnie z "napędem" nożnym i  w życiu nie pomyślałabym, żeby analizować, które nicielnice kiedy podnoszę i czy jest w tym jakaś metoda. A okazuje się, że jest. Oczywiście można na temat budowy splotów poczytać, ale kto próbował uczyć się tkactwa teoretycznie, bez podparcia praktyką, ten wie, że to niemożliwe. No.


A w czasie, gdy ja trzaskałam kolejne zdjęcia szalika, sprytny synek podkradał aparat i trzaskał zdjęcia... dinozaurom. Między kolejnymi ujęciami szala znaleźć można takie oto perełki:
Dlatego dziś paleontologiczna piosenka dla synka (ale tak naprawdę to ja ją lubię znacznie bardziej niż on...).